Anioły
I wszystkie anioły odeszły
deszcz krwi spadł na nasze dłonie
zamieniając wizje które nie mają
końca...
i wszystkie demony uciekły
ogień nienawiści palił to co nazywamy
egzystencją
i wszystkie bóstwa umarły
ludzie bez wiary uczuć i myśli
modlimy się do szklanej rzeczywistości
bezużyteczni i martwi jak ćmy przebijane
rozpaloną igłą
trzepoczemy połamanymi skrzydłami
i wszelkie nadzieje i prawa znikneły
strach w naszych oczach rozumach i
słowach
przypisujemy winę bogu który przecież
umarł
nasze zniszczone twarze i rozorane
piersi
krwawią zmęczeniem i pustą dumą
honorem bez pokrycia
czujemy parujące życie
jak mamy tworzyć przyszłość
jeżeli wciąż tworzymy przeszłość?
zostawmy po sobie jakiś ślad
te wszystkie masowe groby
krzyże bezimiennych ofiar
w miejscu gdzie palą się miliony świeczek
zostawiamy
miliony naszych próśb
niespełnionych doznań i niespełnionych
marzeń
takie chore pożądanie
odejdziemy lub uciekniemy drogą którą znamy
tylko my
jednak na zawsze i tylko...nigdy
sprawiedliwie
i wszystko co kochamy kiedyś zniknie
...tak jak my...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.