anorexia
każdy kolejny gram
jest jak wyrok śmierci
lustro staje się nieprzyjacielem
na jego widok
meszek włosków staje dęba
nie chcę spojrzeć sobie w oczy
by zobaczyć w nich strach
i wychudzoną postać
z dłonią kostuchy
na wychudlym ramieniu
odczuwam przyjemność
gdy wygrywam gamę
na opiętych szorstką skórą żebrach
gdy palec na kręgach
przesuwa się jak wagonik
na górskiej kolejce
przeraża Cię
szmaciana lalka zrobiona z włosów
ale ona mnie kocha
rozumie
noce spędzone na ćwiczeniach
są naszymi wspomnieniami
innych już nie mam
zapominam powoli
jak wygląda szczęście
bo żyję chwilą
gdy kolejna kaloria
ulatuje
znika z mojego organizmu
lewitującego na krawędzi
kościstym mostem rozpaczy
tabelaryzuję każdy swój dzień
byleby zapomnieć
że mogłoby być inaczej
tłuste życie nie jest mym marzeniem
mam zamiar wsyztskim pokazać
ile jeszcze potrafię
bo nigdy nie będę
za chudy
bo nigy nie będę
za szczupły
bo nigdy nie będę
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.