Antek
To mi się kiedyś przydarzyło....
Oj, radosny to był wtorek
Nie dla niego, to rzecz jasna,
Gdy Antkowi pękł rozporek
Śmiało z niego się pół miasta
Zamek może pękł, gdy siedział?
Gatki widać było w kroku,
A on nic o tym nie wiedział,
Siedział, drapał się po boku
Każdy patrzy, uśmiech tłumi
Palcem sobie pokazuje
Nawet wiatr już o tym szumi
A on siedzi, gumę żuje
Choć to trochę nie wypada,
W sklepie, w windzie, w metrze, w biurze
Nikt o niczym już nie gada
Tylko o tej jego dziurze
Szczęście, że miał czyste gatki,
Białe, widać dziś ubrane
Bo brudasy, są przypadki,
Często noszą je nie prane...
Co tak wszystkich dziś bawiło
Domyślił się tuż przed spaniem
Jego też to rozśmieszyło,
Śmiał się, gdy ściągał ubranie
MaW-i
Czyli co? Bieliznę trzeba zmieniać codziennie? Nawet jak się było grzecznym?
Komentarze (1)
nie dość że ślicznie to dydaktycznie