Apetycik
To, że krótko ciebie znałam,
nie przeszkadza, pokochałam.
Za co płacę dziś frycowe,
co mam robić, kto mi powie.
Nie śpię, nie jem, nie pamiętam,
wszystkie dni zamieniam w święta.
Serce wrze mi jak w ukropie,
że potrafisz tak mi dopiec.
Robię się codziennie młodsza,
nawet lepsza, a nie gorsza.
Ludzie ci co mnie mijają,
patrzą dziwnie, nie poznają.
Oko błyszczy, cera gładka,
każdy myśli, ot, zagadka.
Jakieś czary ktoś uczynił,
że dziewczynę tak odmienił?
A to miłość proszę pana,
rozśpiewana, rozgadana.
Niepotrzebna żadna dieta,
jestem znowu dziwnie lekka.
Komentarze (4)
lekko z gracja i humorem przedstawilas swoj apetycik
ale czy zeczywiscie osiagniesz swoj cel nie kazda
milosc mozna schrupac
och drapieżność nieokiełznana ale wyzwolona widocznie
na pięknego pana .Fajny dowcipny wiersz
czesto mamy apetyt na smokowity kęsek a obchodzimy sie
tylko smakiem...brawo za pomysł...
Tak, tak zakochani mają zawsze święta, a bardzo często
i raj.