apogeum apopleksji
Przychodzi nie wiadomo skąd
skręca trzewia
szarpie umysł
ostrzem sopla lodu
dzga skurczone serce
pięści paraliżuje
w złośliwym uścisku
sadystycznie wpijając
paznokcie w napiętą skóre
bluzga złowrogimi słowami
w oniemiałą przestrzeń
krzykiem bombarduje
przerażone ego
usta w gniewnym grymasie
oczy zabijają spojrzeniem
rozpiera ciało
buzująca adrenalina
apogeum apopleksji
wściekły szał
Komentarze (1)
taki atak jest na równi niespodziewany jak i atak
hm... nawet weny, nigdy nie wiadomo kiedy on nastąpi.
jednakże atak takiego szału pozwala potem zrozumieć że
człowiek nie jest twardy i kieruja nimi niestety takie
prymitywne uczucia jak owy szał.... ciekawy wiersz.