Apokalipsa...
To grzech otworzył otchłań piekła
runęła Ziemia z całym Niebem
gdy nad żebrzącym z głodu dzieckiem
nikt nie wyciągnął dłoni z chlebem
kiedy niemowlę na śmietniku
jest wyrzucane jak odpadki
gdy rękę z gniewem syn wyciągnął
w stronę kochanej, swojej matki
kiedy narody walkę toczą
z tyranią, o swą niepodległość
gdy ludzkość wszechświat chce
zawłaszczyć
jakby na Ziemi miejsca nie dość
można wyliczać w nieskończoność
grzechów, co klęską społeczności
nie mnie oceniać, który większą
zagładą naszej świadomości...
po dygresji nilmo poprawiłam ostatnią zwrotkę, dziękuję:)
Komentarze (6)
Gorzka prawda o człowieku, choć nie o każdym, więc
może jeszcze jest nadzieja.
O ile wiem apokalipsa cały czas postępuje zobacz
anomalie natury
Dobrze opisana nasza rzeczywistość (z tej gorszej
strony). Niestety zmienianie świata należy zacząć od
siebie. Apele nie działają, za to dobry przykład robi
swoje...
Wiersz mocny w slowach prawdziwych... Powoduje
zastanowienie sie nad wieloma glupimi czynami
Czlowieka... I pytanie samo sie nasuwa - po co to
wszystko...?
Apokalipsa w Twoim wykonaniu może nie dorównuje
biblijnej grozą, ale skłania na pewno do przemyśleń...
Rytmicznie i łatwo się czyta co nie przeszkadza skupić
się na wartości tekstu.A ten jest uważam bardzo
dobry.Moim zdaniem niepotrzebna puenta na koniec ,bo
widzisz to który z grzechów największy to chyba zależy
od tego co kogo dotyka.Dlaczego większy niż wtedy gdy
syn podnosi rękę na matkę?
Myślę że powinieneś napisać i o bracie a te
domniemania wartości grzechu pozostawić
czytelnikowi.Wtedy wiersz będzie zmuszał do myślenia
,dłużej zostanie w pamięci .Dziękuję.