Apokalipsy czas
Święte dzieci Apokalipsy,
Rodzą się w nurcie mrocznej rzeki.
Dotykają chmur elipsy,
Ale nie drżą ich powieki.
W świecie rozproszonym,
Przez wypaczone wartości.
Sercem poruszonym,
Absurdalnym brakiem miłości.
Aniołowi umierają,
Pośród bitew kurzu.
Dobro w zło zamieniają,
Ludzie wołający "tchórzu".
Bohaterowie ratujący świat,
Chowają się między stronami ksiąg.
Zdeptany nadziei kwiat,
Woła pomocnych rąk.
Nie ma spokoju na ziemi,
Runął w gruzy dawny ład.
A święci stoją niemi,
Patrząc na ziemię którą niszczy grad.
Porzucone marzenia,
Nie mają gdzie się skryć.
I umierają od drżenia,
Chociaż tak bardzo chcą żyć.
Szare masy wciąż mkną,
Nad przepaści urwisko.
Demony ze świata drwią,
Zrzucając martwych w ognisko.
Gdzież się podziała ta siła,
Która wzywała do walki.
To święta Boga mogiła,
I serce dziewiczej wybranki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.