Apokalipsy. Pierwsza.
Zobaczyłem w śnie Trzy Apokalipsy.
Na skale o którą ciemność wód rozbijała swe
siły
Stał Duch wzrokiem swym dal przecinający
Słuchem swym ciszę obezwładniający
Duch Dualizm śledzący przestworza
I Duch rzekł do Okeanosa tymi słowami:
"Jam jest cieniem twoich wód, jam siłą co
drzemie w tym co zmianą nazywasz"
I spojrzawszy na Ducha pan głębi
przedwiecznych
Siłą swą uderzył matkę co granicą była dla
ramion
Zaśmiał się Duch a śmiechem tym spłoszył
ptaki
Matka zapłakała swoim synem
Tytan siłą swą nieuchwytną z oczu jej
wypłyną
I zrodziwszy błoto Okeanos i Gaia stracili
członki swe
A Duch po dwakroć śmiechem wzburzył
niebiosa.
Uranos ślepym snem płynący
nie wzruszony
I Duch powiedział:
"Od tej chwili to co zmianą nazywacie
będzie śmierć też nieść ze sobą"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.