Architekci budowli niewidocznych
Grabarzom
Cisi, i niewidoczni niczym dobrzy
kelnerzy
Dwa metry na metr budowla ich mierzy
Metr na metr dziecinne mieszkania
Głębokość jest constans, do strefy
przemarzania
Tak mało satysfakcji, tak wzrokiem
omijani
Ani dnia grabarza, ani laurek ani też
medali
Czasem dobrodziej pochwali częściej jednak
zgani
Że brudni, że buty w glinie, że znowu
pijani
Że grób wodą podchodzi, że nierówno
spuszczali,
że łopat dyskretnie nie schowali przed
modłami
Za architektów ziemnych konstrukcji
niewidocznych
Wznoszę toast szampanem Dom perignion 78
rocznik
Lippoman
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.