***armageddon***
z milczącą lubością
odbiore ci resztkę snów
a bliznę na sercu
palący ból wypełni
złość miesza się w mej głowie
boję się samej siebie
ruchów niezależnych już ode mnie
kiedy znowu biorę do ręki
zimną dłoń rozpaczy
jak oderwać myśli od czarnej pustki
jak wyrawać się z objęć anioła
jak ulec przeobrażeniu w to czego ty
tak bardzo się lękasz
jak zadać ból
najdotkliwiej
tak by zabolało
jak mnie bolało do wczoraj
dziś płonie we mnie gniew
rozpiera me nozdrza
słodki zapach
armageddonu
twojego serca
uciszyłam twe usta szepczące
zamknęłam twe oczy bez żalu
zaryglowałam wspomnienia o tobie bo ...
ciebie już nie ... dla mnie
umarłeś
ponownie zacisnęłam zęby i żyję na przekór Tobie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.