Armagedon
Poranek.
O świcie słyszę huk.
"O świecie nie umieraj"
Proszę przez łzy.
Czterej Jeźdźcy przybywają.
Ludzi poszukują...
Głód - sytych.
Zaraza tych zdrowych.
Wojna - przyjaciół.
A Śmierć - całego świata.
Boję się.
Modlę się przez łzy.
Przychodzi On i pociesza mnie.
Wychodzi Mu naprzeciw Antychryst
złośliwy.
Armagedon w moich oczach.
Anioły, diabły wciąż walczące.
I Chrystus, i Belzebub nad nimi wiszący.
I ja - oczy otwarte, choć widzieć tak nie
chcę...
Komentarze (1)
A podoba mi się ta wizja... ;] Przyznam, powiem
krytycznie - mogła byc o wiele lepsza. Aczkolwiek, nie
narzekajmy, jak na debiutantkę to znalazłaś... dobry
temat :)