Ars(ene)amandi
Jestem złodziejem, dżentelmenem -
Arsene Lupin, tak mam na imię.
Ty czysty diament - czyli skarb.
Za pożądanie się nie winię.
Krążę, jak ziemie wokół słońc.
Kręcę się szybko wokół Ciebie.
Ukradnę, jak mi miły Sejf -
to taki demiurg w moim Niebie.
Chciałbym Cię ukraść i zachować -
paserom uczuć mieszać szyki.
Niczego później nie żałować.
Na Twoich uszach są kolczyki.
Jeden Ci mówi tym, że świeci.
Drugi zaś kłuje : "Ty masz dzieci".
Kocham jak swoje, z Sejfu wyjmę.
Bajkę opowiem po raz trzeci.
Bądź mym Diamentem na atłasie-
wczuj się dziś w rolę Koh-i-noora.
Chcę Cię dziś zabrać, zaświeć proszę.
Noc - dla Arsena dobra pora,
by kochać.
Komentarze (5)
Bez wątpienia, Arsen Lupin czarować potrafi, co
udowodnił kolejnym wierszem:)) Miłego dnia.
Wyjątkowy!!!To jest naprawdę dobry wiersz, więc
te'gumowe' rymy można wybaczyć.
No,no - nikogo nie brakowało, ani Arsena Lupen, ani
Knhoora.
Choć w niektórych miejscach rymy są gumowe, to myśl
przewodnia po krótkiej analizie - całkiem, całkiem.
Podoba mi się Twój wiersz ze względu na rytmikę i na
ten skarb Koh-i-noora o którym kiedyś pisałam w swoim
wierszu pod tym tytułem.Zabierz ten diament i niech Ci
świeci i kochaj skoro to dla Ciebie dobra
pora.Pozdrawiam.
Super napisałeś, jestem pod wrażeniem