Astronomiczna miłość Sonet
Chciałbym tą naszą miłość wysłać między
gwiazdy,
cudną karocą złotą, Kopciuszku mój na
bal.
Tylko jak u Maryli, gwiazd i koni mi
żal-
Wszak w blasku twoich oczu zgaśnie błysk
ich każdy.
Chciałbym skrzydła motyla do twych rąk
przykleić,
w kokon jedwabny zwinąć, utkać zeń
Anioła.
I wziąć na plecy Księżyc - jeżeli
podołam,
aby go wraz z gwiazdami na pył złoty
zmielić.
Rozsypię pył ten z wiatrem, rozjaśnię cień
nocy,
niech lśni ze świetlikami jak Jutrznia
złocista.
Jak brylantowy krążek co się niebem toczy
-
i ta na wysokościach mgławica
przejrzysta.
W niej widzę twoje serce i zielone oczy,
gdy nad nimi szybuje nasza miłość
czysta...
Komentarze (18)
jesteś pierwszym na Beju Poetą od Sonetów. Szlachectwo
zobowiązuje.
dopieszczaj bardziej rymy, bo niektóre
(przejrzysta/czysta, gwiazdy / błysk każdy) nie
rzucają na kolana.
jak z seksem - wolniej a z zadowoleniem.
pozdro :)
Cieszę się, że jest ktoś na naszym portalu kto pisze w
tej pięknej formie.
Pozdrawiam
Trzeba przyznać, że astronomiczne zadania stawia przed
sobą peel w tym sonecie. Miłego dnia:)