Atlantyda
Płynę po morzu ku wyspie nieznanej
Mą łódką lekko kołysze wiatr
Płynę ku Tobie w słońcu skąpanej
Płynę tysiące świetlnych lat
Żagle mej łódki przez czas poszarpane
Nie chcą pamiętać smutnych dat
Przez burty wdzierają się fale wezbrane
Próbują zatopić cały mój świat
A wszystko w tej małej łódce zamknięte
Serce, dusza, smutek i łzy
Myśli dziwnym lękiem osłonięte
Nadzieja próbuje o szczęściu śnić
I płynę jak Odys po morzu rozpaczy
Księżyc zasłoniły ciemne mgły
A gdzieś w oddali brzeg mi majaczy
Znów iskrę nadziei dając mi
Dobijam do brzegu po latach podróży
Atlantyda szczęściem kusi mnie
Blask słońca dobry dzień wróży
Zaginiona Atlantydo!
Odnalazłem Cię!
Komentarze (8)
Adaśka. Dzięki bardzo. Pozdrawiam
Z chęcią przeczytałam - powtórzę za janem
Janku ,dziękuję bardzo. Pozdrawiam
Bardzo ładny. Z chęcią przeczytałem. Pozdrawiam.
Olu. Dzięki za pozdrowionka i dla Ciebie też wysyłam
serdeczne uściski
Melancholia powinna zniknąć, odnalazłeś ją. Pozdrawiam
zefir. Pozdrawiam serdecznie
każdy ma swoją Atlantydę pozdrawiam