Atlantyk
chłód zapierał dech
erozja na drzewach oliwnych
szum wiatru i mewy skrzeczące nad głowami
marcowe drgawki dnia
niekończący spektakl fal nie pozostawiał
złudzeń
rozerwany krzyk rozpaczy na falochronach
na brzegach egzystencja podmorskich
głębin
muszle jak splądrowane domostwa
niczym kolekcję po świątecznej
wyprzedaży
w blasku nocy wzrok opada za horyzontem
i przypływ myśli rozszarpany emocjami
jak parzydełka meduz wbijając w ofiarę
harpun
światło latarni skierowane na boje
rykoszetem uderza w sosny na wzniesieniach
domagając się coraz więcej miłości
Komentarze (11)
Wiersz przedstawia piękno brzegu Atlantyku. W tym
pięknie można się zakochać.
Przeczytałem z przyjemnością. :)
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo wymowne i dające wiele do myślenia, pozdrawiam
:)
dziękuje za uwagi refleksję i życzę państwu dużo
zdrowia))))
Ładna życiowa refleksja.
Pozdrawiam.
Marek
bardzo dobry metaforyczny utwór
Piękny, bardo obrazowy wiersz.
Miłego świętowania tak poza tym
życzę Poecie w Jego dniu:)
fajnie i realistycznie malujesz ten nadmorski klimat
-pozdrawiam :)
Podoba. W paru miejscach "widzę" ciut inaczej, ale to
tylko mbsw, nieistotne.
Krzyk rozpaczy na falochronach i tylko latarnie swoim
światłem, wracają tam gdzie sosny..
Pozdrawiam..
Fajna i ciekawa refleksja:)pozdrawiam cieplutko:)
Kazdy chce więcej miłości
Pozdrawiam