Atomic! (XI): Nevada –...
(Z cyklu: Archipelagi wschodzących
słońc)
… niski głos z wielkiego megafonu odlicza
sekundy. Następuje wielki rwetes wokół
obserwacyjnych bunkrów. Wszyscy znikają
biegiem we wnętrzach żelbetonowych
konstrukcji. Zatrzaskują się z hukiem
stalowe drzwi…
Jaskrawe słońce oślepia.
Błękitne niebo i pojedyncze obłoki… i tylko
wiatr…
Czas się zatrzymał,
lśniąc w drobinkach pustynnego kwarcu…
Całkowita cisza,
przerażająca cisza.
Zastygł wszelki ruch, tak jak wszystko
zastyga tuż przed końcem świata…
Oślepiający błysk.
Dudniący w uszach grzmot odbija się od
skał,
od każdego kamienia…
Czarna chmura…
Zapach rozkładu, zapach
śmierci…
Nie można przestać, nie można! Srebrnopióry
ptak nadlatuje ze świstem, tnąc strumienie
atmosfer… 3, 2, 1…
Błysk!
Huk!
Straszliwa noc…
Po dwóch jednokilotonowych „kapiszonach”
przychodzi kolej na coś mocniejszego.
Wystrzeliwuje „korek od szampana” z siłą 31
kiloton, aż wstrząsa srebrzystym, warczącym
ptakiem, aż trzęsie światem w posadach…
Lucyfer zabija każdego,
kto ośmiela się spojrzeć w jego żarzące się
oczy!
Straszliwym oddechem
rozdmuchuje wszystko wokół,
zamienia
w piekielną otchłań…
Unosi się powoli, jakby od niechcenia.
Wyciąga swoje odrażające oblicze na sępiej
szyi, aby zadrwić w nieboskłonie
– z samego Boga…
Ziemia jeszcze nie ostygła po poprzednim
teście, a już spada na nią kolejny ładunek
niosący jedynie śmierć i zniszczenie…
Kolejny błysk!
Kolejne bolesne ukłucie, które wwierca się
do mózgu.
Rozpędzone, rozpalone cząsteczki
przeszywają,
rozrywają na strzępy…
Jaskrawe dymy acetylenu jarzą się w
szybkach spawalniczych masek. W żarzącym
się świetle wyrasta do nieba kratownicowa
wieża. Na jej szczycie zostaje zamknięta na
głucho lśniąca w słońcu, aluminiowa budka.
Wszystko pustoszeje i wszystko staje się
naraz martwe od dzwoniącej w uszach
ciszy…
Wszystko znika,
topiąc się w straszliwym błysku rodzącej
się gwiazdy!
Przetacza się czarna chmura,
noc,
NIC…
Stalowa, kratownicowa wieża stoi samotnie
na środku pustyni. Jarzą się w słońcu
naprężone, odciągowe liny. Łagodny wiatr
owiewa skronie, podzwania poluzowanymi
blachami opuszczonych samochodów…
Potworne, znane już światło…
Wstrząsa każdym nerwem
rozpalony,
przedśmiertny ból...
Zatrzaskiwane są drzwiczki na szczycie
wieży. Rozchodzą się echem krzyki i
nawoływania. Wojskowe ciężarówki w kolorze
khaki oddalają się, pozostawiając za sobą
chmury żółtawego kurzu…
Dłonie –
prześwietlane promieniami X!
Rozlewa się po okolicy drżące,
trupie światło…
Rozlewa się śmierć…
Jeszcze jedno monstrum czai się w
niewielkiej budce na szczycie wieży.
Jeszcze jedna maszkara będzie chciała się
wyrwać na zewnątrz z pomocą człowieka…
Coś załomotało, gdzieś w środku,
w piekielnych czeluściach!
Coś się czegoś dopomina, coś czegoś
żąda!
Przeszywa materię w potwornym blasku,
drwiąc ze wszystkiego na swojej drodze.
Spopielając wszystko
z parszywym uśmiechem…
(Włodzimierz Zastawniak)
***
Tumbler/Snapper (pol. Akrobata/Fotograf) –
nazwa kodowa operacji wojskowej z kwietnia,
maja i czerwca 1952 roku dokonanej przez
Stany Zjednoczone, podczas której
przeprowadzono osiem testów nuklearnych na
NTS (Nevada Test Site), o kryptonimach:
Able – 1 kilotona, zrzut z bombowca B-50 (1
kwietnia), Baker – 1 kilotona, zrzut z
bombowca B-50 (15 kwietnia), Charlie – 31
kiloton, zrzut z bombowa B-50, (22
kwietnia), Dog – 19 kiloton, zrzut z
bombowca B-45 (1 maja), Easy (kryptonim
samego ładunku: „BROK-1”) – 12 kiloton,
detonacja na 30-metrowej wieży (7 maja),
Fox (kryptonim samego ładunku: „XR-1”) – 11
kiloton, detonacja na 30-metrowej wieży (25
maja), George (kryptonim samego ładunku:
„XR-2”) – 15 kiloton, detonacja na
30-metrowej wieży (1 czerwca), How
(kryptonim samego ładunku: „Scorpion”) – 14
kiloton, detonacja na 30-metrowej wieży (5
czerwca)
https://www.youtube.com/watch?v=5EwoJJk9JfU
Komentarze (4)
Teraz coś napisz o Trumpie i Kimie,
jakaś epoka w cichości już ginie.
Pozdrawiam Arsis, jutro o Korei Pn.
Bardzo wymowne i strasznie dramatyczne, pozdrawiam :)
Znakomicie oddawany klimat poligonowego napięcie i
krzątaniny - poligonu, na ktoym testuje się samą
smierć. Początkowo - z uwagi na rozmiar wiersza - nie
mialem chęci go czytać, bo obawialem się, ze przez
całość nie przebrnę. Jednak przeczytalem do konca - i
coż - wydaje się, ze masz otym spore pojęcie i
głębokie przemyślenia.
Pozdrawiam - i zaprasam do mnie - również na lżejsze
formy:)
Piękny wiersz, warto było przeczytać.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie.
Azsmarel.