Autobusowa miłość
Gdy ją zobaczył kiedyś w autobusie
Poczuł, że raptem coś podniosło mu się,
Oczyma wodził po jej całym ciele,
A ona „Co pan gapi się jak ciele?”
On o miłości zaraz zaczął gadać
I że dziewczyna swój adres mu ma dać.
A ona „Świetnie, więc zapraszam pana,
Lecz może najpierw kupi pan szampana.”
To go zupełnie zbiło z pantałyku,
Lecz kupił, nawet wypił parę łyków.
Wypity duszkiem szampan ich ośmielił
I byli w łóżku, i byli w pościeli,
Pies na jej cnotę, jak nie zaczął bość
ją,
Ślub był już potem tylko formalnością.
***
Po latach będą aż do grobu sami.
Bo dzieci jeżdżą też autobusami.
Komentarze (24)
dobrze, że nie jeżdżę autobusem;)
:)
Haha! Mistrz!!
Na wesoło.
Ja skazany na autobusy, obym i swą Miłość, tą
odwzajemnioną gdzieś znalazł, pozdrawiam :)
ależ zbereźnik!!!!
Szybko im poszło :)) Fajny wiersz.
Pozdrawiam :)
Widocznie miłość też jechała tym autobusem... a tak na
marginesie Jastrzu, jestem urodzony 7 listopada a
nawet gdybym był z 11 listopada to takich życzeń
składać po prostu nie wypada, pozdrawiam :)
od jutra przerzucam się na autobusy ...może któraś
moje serce poruszy ...
mnie nie
jw:)
Piwnooka - wiem, że pisze się bóść. To taka mała
licentia poetica. Myślę, że nikomu nie utrudni ona
odczytania wiersza.
to bóść . ha, ha
musiał mieć wielkie... rogi?
dzięki uśmiechnął mnie od ucha do ucha
zakończenie super:)
fajniaste zakończenie
Dziękuję za życzliwe komentarze. Wczorajszy mój wiersz
wzbudził wiele kontrowersji, więc dziś postanowiłem
napisać taką bezproblemową rymowankę.
KrzemAniu - Wydawało mi się, że pointa jest łatwa do
zrozumienia. Jeśli nie - służę wyjaśnieniem: Ich
dzieci też jeżdżą autobusami, więc są narażone na
podobną przygodę. Wcześniej, czy później "wyfruną" z
domu i rodzice pozostaną sami.
Oj - ledwo nadążam, tak szybko toczy się akcja :)
Co do puenty - czytam raczej :
Po latach do grobu nie będą już sami,
bo dzieci ich jeżdżą też autobusami.
Pozdrawiam :)
Można powiedzieć - miłość od pierwszego...szampana :)
Pozdrawiam Michale :)