Autoportret
Sobie
Oczy, tak oczy mądre, może trochę
przebiegłe
Patrzące śmiało prosto w twoje oczy
Patrzące łagodnie, lecz przez moment z
pogardą
W moje oczy
Usta, może trochę za mocne, może trochę za
słodkie
Mówią, bo mówić potrafią
Może trochę za dużo
Może trochę za mało
Wykrzywione z przekorą i pachnące
rozkoszą
Ramiona, tak ramiona moje siłą stoją i
mocą
Kiedy w górę unoszę, kiedy Ciebie
przyciągam
Dłonie stare i młode
Żyły mocno nabrzmiałe gdy nad Tobą
zastygam
Jakby za dnia i nocą
Reszta rękom podobna, mocna, zwarta i
twarda
Jakby w ognia bólu wykuta, zawarta
Ulega przemianie
Upada i wstaje
Ciało, dusza i umysł
Jakby jednym się staje
I jest dobrze pozornie, boć to tylko
ułuda
W środku ścięgna pękają a z nimi obłuda
Lekki przeciek wzbierając drugą rysę
drąży
I rozpękam, rozmakam i nikt już nie
zdąży
Żeby ten obraz zmienić
Obraz siebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.