Autoportret atmosferyczny
Trzymam słońca promień w dłoniach,
a księżyca na dnie serca,
w oczach wiosna, chociaż gorzka,
kosmos w wąsach się zaplątał,
dobra — kropla — Droga Mleczna.
Blask poranka międlę w palcach
prawej dłoni, jednocześnie
lewa cienie zmierzchu głaska,
tęcza z uszu mi wyrasta,
chlupie deszczem w spodniach kieszeń.
Z ust strzelają skrzące zorze,
brzęcząc światłem o północy,
mgły tumanem siwym w brodę
oddech spływa, by obłokiem
miękkim głowę mi otoczyć.
W rzęsach senna rosa błyska,
w duszy huczy, wyje wicher,
hula burza, śwista, wizga,
a ja sam się z sobą ścigam
za Brockenu goniąc widmem.
Komentarze (21)
ależ przepiękny autoportret, podoba mi się
niesamowicie :-)
Przepięknie wszystkim Państwu dziękuję. Przesyłam
ukłony, a niektórym nawet uściski ;)
anastazja dobrze pisze, nie można przejść
obojętnie...pozdrawiam.
No, nie można przejść obojętnie...
Pozdrawiam:))
pięknie
pozdrawiam serdecznie
Kazdy Twoj wiersz Czarku robi na mnie wrazenie. Te
metafory...
Z uznaniem :)
Potrafisz się bawić słowem!
Pozdrawiam Czarku :)
Bardzo ładny wiersz, świetne metafory. Pozdrawiam☺️
Kolorowy autoportret.
Pozdrawiam.
Lubię tu zaglądać :)
Świetnie i pomysłowo jak widać taki też autoportret
może powstać.
Haha, świetny autoportret:):)
Pozdrawiam Czarku:*)
Dotąd Brocken kojarzył mi się tylko z Faustem. Dziś
dzięki tobie dowiedziałem się o widmie Brockenu.
Fajny wiersz, tylko gdzie masz błyskawice i pioruny?
Powaliłeś mnie tęczą wyrastajacą z uszu
Swietny wiersz
Pozdrawiam serdecznie :)
Podpisuję się pod komentarzem Agrafki;) Miłej
niedzieli.