Azyl
Niezbadana ciszy przestrzeń
Ten azyl uspokojeń
Co troski rozmywa
I myśli porzuca
I kradnie nas rzeczywistości
To miejsce niekończących się ucieczek
A pielgrzymek wieczystych oblicze
świetliste
Którego nie zaczerni cieni moc przenigdy
A słońce choć go nie ma silnie razi oczy
Przestworza uginają się pod bieli
ogromem
A moc jaśniejąca przechadza się
porankiem
Który trwa tu wciąż
I wiosna szaleje a lato rozkwita
Zimy nie widziałem już od lat
Deszczu nie poczułem
I wiatr mnie nie gnębił
Tylko jakoś jest tu zimnawo
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.