Babel
chorując na ponowne wejścia
podtrzymując sie framugi
by nie zwilżył jej sen
póki wystarczy suchego oddechu
więc to dziś zamierzasz założyć zamek
wieżąc że wczołgam sie tam
nie dotykając kamieni
odpychasz mnie ze skory
bym ratował sie na niby
niby starając sie bym uczył sie
jak stać bez laski
dla lekkości umysłu
pochłaniam setki latawcy
zabrakło twojego wiatru
może wiec krzycz czasem...
rozgoń ludność z powietrza
może wtedy zobaczę
odmienność tego miejsca
i jak warto tu wracać
podpierać kawałek drewna
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.