Babie lato.
Gdy tylko wyjdę z domu
otulony ciepłym szalem,
już ciągnie mnie za sweter.
I chętnie wziąłbym ją do kieszeni
i poszedł w świat, na skróty.
Jak białe, lekkie babie lato,
przykleja się do ciężkich powiek,
które o poranku nie mają prawa
zasłaniać zardzewiałych źrenic.
Idę umierać, co z tego, że powoli...
Pcha się pod wełniana czapkę
i rozczesuje wiatrem resztki włosów.
Podśpiewuje stare piosenki,
w których on kocha ją mocno i namiętnie.
Och, jak znajomo znów zachodzi słońce.
Komentarze (1)
Nie wiem, co powiedzieć. Ten wiersz mnie omamił,
omotał, zauroczył i odebrał oddech. Z zachwytu aż słów
mi zabrakło.
"Idę umierać, co z tego, że powoli..." - To zabrzmiało
mi tak znajomo. Jakbym czytała swoje słowa.
Podziwiam.