Bajka
O miśku Pizzly, piracie czystym
Zdarzył się taki oto wypadek:
pewien Polarek miał niezły kawałek
do swojej wybranki brązowej.
Z tego powodu i problem na głowie.
Czy płynąć wraz z prądem?
Czy najpierw się wyspać porządnie?
Pod krą na prezent poszukać małży?
A czy w ogóle do niego zajrzy,
sprawdzi, czy w futrze wciąż serce pika,
i czy, no wiecie, jak on, też ma bzika?
Któż by, powiedzcie, tak długo płynął
za rybożerną grizzly dziewczyną?
Tymczasem mały jak cappuccino
tęsknił do taty, choć sezon minął,
bo mama stale: Myj misie łapki,
łowca nie szuka łososi statkiem.
Cóż jednak z tego, ledwie się skąpał,
znowu za uchem jak denna flądra.
Przewrotka w błocie, nie wiem, w co
jeszcze
małe niedźwiadki lubią się wetrzeć.
Może w igliwie sosnowe?
A może w mrowisko ażurowe?
A może w pajęcze niteczki
albo przegniłe, urocze listeczki?
Albo w kikuty z ogniska?
Albo i w ślinę, co leci z pyska
(lecz może i lepiej nie wiedzieć,
co nocą zżera i w co włazi niedźwiedź).
A grizzly mama ciągle prosiła:
– Pamiętaj synu, nieważna siła,
lecz higieniczne, zdrowe nawyki.
Bez tej czystości Polar jest nikim.
Mydła kropelki
weź w skrzyżowane łapko-muszelki,
blisko ze sobą jak dwa ślimaczki
i rób wiatraczki;
gdy ciurka woda,
w łódeczkę swoje pazurki schowaj,
potem obejmij kciuk jak śrubeczkę
i kręć chwileczkę.
Nadgarstek, misiu, to też część łapki,
bo się zdarzają takie przypadki,
że głodny niedźwiedź długim jęzorem
z miodu wyliże i ramię swoje.
Na koniec spłukuj, aż brud opadnie,
dlatego palce ustawiaj ładnie,
jakby to kwiaty, a nie pazury, do góry,
aż brzegiem ścieka jak z politury.
Czyż zatem maluch, przyznajcie sami,
wiedząc, że kumple są z tatuśkami,
a z jego ojca taki albinos,
mógł z ciekawości czystej nie płynąć?
I chociaż błony jak Polar nie miał
między palcami, za to arsenał
wprost nieprzebranej w skarby (pirackiej)
tęsknoty
jak nigdy przedtem i nigdy potem
żaden miś polar i żaden grizzly,
stąd go nazwano inaczej – Pizzly.
https://www.youtube.com/watch?v=fKeTktP_8ME&t=29s
Komentarze (17)
No cóż, natura czasem płata figle:)
Wciągająca opowieść.
Pozdrawiam:)
Marek
A to mezalians! Tylko dzieci dezorientowane bo
odziedziczyły tak różne geny.