Bajka o astronomie
Za lasem ciemnym i strasznym, za górą
wielką i stromą,
W wieży wysokiej pod niebo, mieszkał sobie
astronom.
W nocy niebo oglądał, w dzień leki warzył
ten człowiek,
A nie spał chyba nigdy. Może był z diabłem
w zmowie...
W mieście rojnym i ludnym, gdzie rozwalony
stał zamek,
W wielkiej sali ratusza co tydzień się
zbierał parlament.
Jego prace mieszkańcy mieli w szacunku
głębokim.
Kiedyś wydał ustawę potępiającą smoki,
Innym razem przez kwartał ciągnął ważką
debatę:
Kiedy mają być żniwa – zimą, wiosną, czy
latem.
Astronom w swojej wieży w nosie miał takie
spory.
Nigdzie nie kandydował. Nie chodził na
wybory.
Tylko raz, gdy kupował soczewki do swej
lunety,
To po jakąś koncesję musiał wystąpić
niestety.
Nie było to zresztą nawet tak trudne, jak
myślał dlatego
Że poseł-sprawozdawdawca okazał się jego
kolegą.
Astronom mu mówił o gwiazdach, o słońcu i o
planetach...
Czy poseł zrozumiał – ja wątpię. Ale sprawę
przyklepał.
Minęło odtąd pięć niedziel, a szósta tak do
połowy
I rząd upadł trawiony przez kryzys
gabinetowy.
Natychmiast prasa doniosła, że Sejm pazerny
był nazbyt.
Astronom tym się nie przejął i patrzył w
gwiazdy.
W gazetach miał serial o posłach tajnej
policji generał.
Astronom tego nie czytał i swoje maści
ucierał.
I żył jak dawniej. I nawet nie wiedział, że
coś się święci,
Aż raz przyjechali pod wieżę tajnej policji
agenci.
Tak w drzwi od wieży walili, że rozwalili
je prawie,
Potem ukradli soczewki (miały dowodem być w
sprawie).
Przywieźli ze sobą jakiegoś ważnego
prokuratora.
Maglował on astronoma od rana do
wieczora,
Potem pisał protokół. Tydzień z dużym
okładem.
Ustalił w nim, że astronom podjął posła
obiadem.
„Śledztwo nie wykazało o czym mówili
oni,
Lecz mogli o pieniądzach. Nikt im przecież
nie bronił.
W dodatku to podejrzane i budzi śledczy
niepokój,
Że facet dostał koncesję w ciągu zaledwie
pół roku.”
Zabrali gdzieś astronoma. Gdzie? Każdy
mówić się boi.
Wieża została pusta. Niszczeje, lecz
jeszcze stoi.
I to wszystko. W tym miejscu stawiam
kropkę. To koniec
Tej mojej smutnej bajki o starym
astronomie.
I tylko dodam post scriptum: Chwała Ci
Panie Boże,
Że tylko w bajkach historia taka zdarzyć
się może.
Komentarze (16)
Bardzo ciekawa, sprawnie napisana bajka, z
przyjemnością ją przeczytałam.
Miłego wieczoru życzę :)
Bajka, nie bajka...czyta się rytmicznie, w treści też
historia bajkowa, przyklepania
znajomością...pozdrawiam serdecznie
Witaj jastrz, bardzo na tak ta opowiesc, " o starym
astronomie", zatrzymuje refleksja, jak i przekazem.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Dziękuję za odwiedziny, komentarze i wyrozumiałość.
Post scriptum pod tekstem dałem nie dlatego, że jestem
przekonany o jego prawdziwości, ale po to, żeby bajka
była mniej smutna.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających
szkoda że astronom nie wypatrzył w gwiazdach takie
smutnego zakończenia
Zaciekawila mnie Twoja opowiesc.
Pozdrawiam:)
Fajna baja o astronomie. Do życia w dzisiejszych
czasach bardzo podobna...
Pozdrawiam. Miłego wieczoru ;)))
Witaj:)
Tak się zastanawiam czy faktycznie tylko w bajkach
może się to zdarzyć:)
Pozdrawiam:)
świetnie rytmicznie dobrze się czyta i myślę że to nie
taka bajka :-)
pozdrawiam
Myślę, że w to, co w P.S. napisałeś nie wierzysz.
Wszakże wszystko się może zdarzyć, a to wcale nie taka
bajka. Wszakże mamy pewien stan umysłu, pozdrawiam :)
a ja myślę, że nie tylko w bajkach takie rzeczy się
mogą zdarzyć- wiersz pasuje jak ulał do naszych
organów ścigania i sadownictwa...
Bardzo ciekawa opowieść, choć puenta (jak to w bajkach
bywa) zdaje się być wątpliwa. Miłego dnia:)
to życie a nie bajka.
Udana bajka o astronomie i nie tylko.
Ładna bajka o starym astronomie...płynnie się czyta
Dobranoc :)