Bajka bez końca
Zrodziła się Wolność.
Słodko dorastała.
Niemowa … podobno,
ludzi nie zaznała.
.
Pęczniał umysł bystry,
dojrzewały zmiany,
rósł w Wolności instynkt
niepohamowany.
.
Domagał się woli,
krzyczeć kazał głośno,
uciec od niewoli.
Usłuchała Wolność.
.
Rozskakała stopy.
Poczuła spełnienie.
Poszła w tłum się wtopić,
zgodnie z przeznaczeniem.
.
Nowatorstwo skoków,
zbuntowanie wrzasków
zstąpiło … Człowieku!
To Wolność! Oklaskuj!
.
Indywidu – wolność,
gdy zbyt głośno krzyczy,
wrogiem dla człowieka!
Wtrącić do piwnicy!
.
Naucz się umiaru,
gardełko swe dawkuj
i nie zmarnuj daru!
…lecz Wolność chce wrzasków…
.
I ilekroć krzyknie,
ile skoczy przy tem,
tylekroć zostanie
trafiona sufitem.
.
Rosną guzy karne.
Ginie głos Wolności.
Tolerancji marnej
nie braknie ludzkości.
.
Póki więc człowieku
– mam pewność w tym względzie
–
nie wytępisz grzechów…
…Morału nie będzie…
© Copyright by FamFatale
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.