Bajka bez morału
O nic nie pytam, chcę tylko wiedzieć,
W czym wy jesteście lepsi niż ja?
Gdzie spawiedliwość, albo jej resztki,
Która mi wreszcie nadzieję da?
Siedzę wieczorkiem, ślepię w monitor,
Nagle w głośniku dzwonek się niesie,
To koleżanka chwali się krzycząc,
Że ma chłopaka numer sto-dziesięć.
Że jest kochany i taki miły...
Piękny, przystojny, że Cruise wysiada,
Ja słuchać tego już nie mam siły...
Lepiej na bambus niech ona spada!
I opowiada, że ten aktualny,
To miłośc na wieki, do grobu i basta!
A ten nieborak, ten ex jej ,ten marny...
Temu nowemu do pięt nie dorasta!
Ślub planowała w zeszłym miesiącu,
Sądziła że wszytsko miłością zwycięża,
A teraz owszem ślub aktualny,
Tylko się zmienił kandydat na męża...
Tych kandydatów już było sporo,
Do czego, pytam, ta panna dąży?
Każdego kocha jak Młody Werter,
Z każdym o mało nie była w ciąży...
Że pół już miasta zna jej sypialnię,
Krążą cichutko plotki zabawne...
Ta ignoruje te plotki nachalnie,
Choć są, przepraszam, bardzo postawne...
Pytam: zazdroscić mam tej dziewczynie?
Nie zliczę na palcach miłości jej sumy.
Czy lepiej być singlem, mieć czyste
sumienie,
Czy w związku kwitnąć kosztem swej
dumy?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.