Bajka pełnometrażowa (tatarska)
Mówił raz jeden Tatar, że bez przerwy ma
katar.
Gdy inni z jego ordy rumiane mają mordy,
to on blady jak ściana od wieczora do
rana.
Do tego biedaczysko ma alergię na
wszystko.
Wejdzie między namioty, bierze go na
wymioty.
Kumysu się napije, wysypkę ma i tyje.
Poje trochę koniny, już biegnie do
latryny.
Gdy pojeździ po stepie, gorączka nim
telepie.
Gdy ma chęć na pogwarki iść do jakiejś
Tatarki,
to sinieje ze złości czując braki
męskości.
A gdy w końcu ją złapie to się biedak
zasapie
i obleją go poty że już nie ma ochoty.
Rzekł mu jeden z szamanów. Ty jedź do
Lechistanu
Bo tam od Tuchaj Beja była dla nas
nadzieja.
Całe chore czambuły porzucając auły
i zbierając konnicę śpieszyły pod
Legnicę.
Tam to żył nasz wybawca Kniaź Bolko z
Bolesławca
w swym kunszcie znakomity producent
okowity,
co na wszystkie choroby miał tylko dwa
sposoby
ponad proste badanie. Picie lub
nacieranie.
Ceniąc zdrowie i życie każdy wybierał
picie
I zanim się oddalił, zażył i skutek
chwalił.
A Bolko trochę zrzędził, ale siedział i
pędził
mrucząc cicho – o w mordę. I leczył całą
ordę
Aż wszyscy wyleczeni wyjeżdżali w
jesieni
w swoje góry i lasy pędząc przed sobą w
jasyr:
wozy pełne gorzały, beczki, konwie,
antały,
butelki i szklanice i ze cztery dziewice
wzięte niby dla draki. Ot, wesołe
chłopaki.
Ty także – szaman rzucił. Już byś dawno
powrócił
gdybyś zamiast żreć czosnek pojechał tam na
wiosnę
nie czekając wakacji i poddał się
kuracji,
ujmując szklankę w dłoń. Byłbyś zdrowy jak
koń.
Jedź więc mężny Tatarze i zgłoś się w
jakimś barze.
Choroby groźne w skutkach wyleczy ichnia
wódka.
A jeśli nie wyleczy, to nie ma nic do
rzeczy,
bo w twoim groźnym stanie ważne jest
zażywanie.
I pojechał ów Tatar i tak się bardzo
zaparł
myśląc o swoim zdrówku że wylądował w
Lwówku.
Intencji nie ukrywał a chodził i
zażywał.
Wkrótce w tutejszych barach wszyscy znali
tatara.
W sklepach monopolowych, na ławeczkach
parkowych,
i w benzynowych stacjach, w miejscowych
restauracjach,
w historycznych ruinach i w tutejszych
melinach,
w altankach na ogródkach. Wszędzie Tatar i
wódka.
Aż stwierdziła Policja, że to taka
tradycja.
I trzeba ją szanować. I trzeba
kultywować
kiedy Tatar wyjedzie. Może tak nazwać
śledzie,
może kurkę lub gąskę, albo inną zakąskę
podawaną do wódki aby opóźniać skutki.
To zdarzyło się w lutym. W mordowni „Pod
Kogutem”.
Tam jeden kucharz dziarski stworzył
befsztyk tatarski.
Do zmielonej koniny dał trochę wołowiny,
Cebulę, na to jajo. I tak to tam podają
Temu miejscowa gwara dała nazwę tatara,
a starzy oraz młodzi mówią, że z wódką
wchodzi,
ale najlepiej w nocy, lub kiedy zamkniesz
oczy,
wysoko wznosząc głowę bo to-to jest
surowe.
A Tatar? Zapytacie. Jest w Lwówku na
etacie,
i od lat jakichś paru mieszka koło
browaru
Ożenił się z Lwówianką, mają małe
mieszkanko.
Ona jak zwyczaj każe pracuje tu w
browarze,
a on stoi pod bramą i jest żywą reklamą.
Zapomniał o chorobie, normalnie żyje
sobie
I twierdzi, że mu picie uratowało życie.
No, może nie tak było, lecz na pewno
zmieniło.
A morał macie blisko „Jest lekarstwo na
wszystko
i do radości powód”, bo ma polski
rodowód.
Komentarze (11)
fanie się czyta...super:) miłego dzionka
aleee superrrr bajka podobami sie
bardzo,,,Pozdrawiam,,:)
Super bajka.Pozdrawiam:)
swietna bajeczka:) z lekkoscia sie czyta:)
Oprócz załamania rytmu w ósmej zwrotce ( ostatni
wers) treść wartko płynie. Drobne błędy
interpunkcyjne. Interesujący zabieg z różną długością
zwrotek i interesujący układ rymów wewnętrznych.
Chociaż opowiastka przydługa, przeczytałem z
zaciekawieniem. Lubię taki humor na pograniczu
rzeczywistości i groteski. W sumie udana rymowanka, a
puentę można potraktować z przymrużenien oka.
http://www.wprost.pl/ar/226094/Befsztyk-tatarski/
Rewelka! Podziwiam lekkosc piora, swade i polot. Czyta
sie! :)
wystarczy popatrzeć na tatara nos
i chociaż jest ci smutno,
roześmiejesz się w głos.
Pozdrawiam serdecznie
Podziwiam i pozdrawiam :)
Kolorowe miał życie ów tatar ;)
Pracochłonna chyba bajeczka. W każdym razie przypadła
mi do gustu.
Miłego!
Ciekawie napisana bajka:)
Pozdrawiam
Fajna bajeczka o piciu i zakąskach. miłego dzionka:)