Bajka o pewnym smoku...;-)
był sobie raz
pewien głodny smok
i choć jadł i jadł
niemalże cały rok
to i tak był nienajedzony
zjadał porcję dzieci
zjadał porcję żony
wciąż w brzuchu mu burczało
i nic
nie skutkowało
nie dawały nic
z rodziną konsultacje
ani odpoczynek od stresu
na Jamajce wakacje
pewnego dnia przyszedł lekarz
by zbadać zwierzę
a wówczas
zdziwił się szczerze
w brzuchu smoka
coś bez przerwy brzęczało
lecz dziwne dźwięki
jakieś wydawało
zrobiono więc smokowi
operację
i otwarto brzuch
a wtedy odkryto wreszcie
co to za zuch
brzęczy tak bez przerwy
była to mucha
co przez przypadkową wizytę
w brzuchu smoka
miała zszarpane nerwy
bo kiedyś
lecąc na wędrówkę daleką
przypadkiem do paszczy zwierza
wleciała
i dlatego tak brzęczała
bo czekała
aż ktoś ją stamtąd wydostanie
a smokowi w brzuchu już nie burczało
bo był od samego początku najedzony
burczeniem w środku
nieco zrażony
morał z tego taki
(uważajcie drogie dzieciaki)
że gdy wlecicie do smoczego brzucha
zaczniecie z nudów brzęczeć
jak ta mucha
;-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.