Bajka polityk w niebie
Onego czasu dawno to było
choć nie do wiary lecz się zdarzyło
pewien polityk uwierzyć trzeba
po swojej śmierci trafił do nieba
stanął pod bramą świętego Piotra
taki skruszony choć kawał łotra
trafił z przydziału teraz do nieba
za przyjmowanie Bożego chleba
każdą niedzielę stał przy ołtarzu
klękał i wzdychał wciąż do obrazu
i bił się w piersi że aż huczało
kiedy przyjmował to Boże ciało
potem do domu porszakiem wracał
wszystkie prędkości w drodze przekraczał
bo immunitet bronił go wszędzie
ciągle narzekał że ledwie przędzie
że tych tysięcy te kilka naście
to ledwie myśli o tej omaście
tak cienko sobie chlebek smaruje
a tą szyneczkę tylko próbuje
kiedy wyjeżdżał w noc do Warszawy
to inny obrót nabrały sprawy
tam wódkę łykał palił tańcował
i piękne sztuki w nocy przyjmował
nie tylko sztuki lecz i nagrody
za ustawione przetargi z mody
szedł też do sejmu by zagłosować
i tą prywatę znów za lobbować
nie ważne kto nas z watu wystuka
i kto tą Polskę znowu oszuka
tak sobie hulał pił trawkę palił
że swą wątrobę w końcu rozwalił
stanął przed bramą by iść do nieba
a Piotr go wpuścił bo tak potrzeba
prowadzi gościa tam na pokoje
pokoje śliczne kwiatów powoje
cieszy się poseł z takiego nieba
lecz myśli cicho coś zmienić trzeba
tak być nie może ja wśród hołoty
trza ich odgrodzić postawić płoty
by nie widzieli jak poseł żyje
i kogo w nocy trzyma za szyję
czy się wciąż modli czy tylko wzdycha
kogo po nocy w łóżku popycha
gdy ranek wstaje i słonko grzeje
dusze wychodzą wiatr ciepły wieje
tak się opalać w piłkę pogrywać
i anielice w stringach podrywać
co mają dusze robić w tym niebie
jak się nie kochać i dbać o siebie
leci polityk do Piotra rankiem
trzeba coś zmienić z anielic wiankiem
skrzydła zdejmują stringi wciągają
i za chłopami ciągle latają
a to grzech przecie tak się łonaczyć
musisz to święty Piotrze zobaczyć
lepiej mnie przydziel te wszystkie panie
przy mnie za swoje każda dostanie
będą się modlić co dzień w kaplicy
żaden zboczeniec je nie zaliczy
i tak polityk ciągle coś knuje
po cichu w niebie burdel buduje
kasy zarabia już całe wory
do inwestycji jest bardzo skory
tak to Piotrowi co dzień powtarza
trza krzyże złote znów do ołtarza
lecz to Piotrowi było za wiele
będziesz tu jeszcze jedną niedzielę
no i na ziemię polityk wraca
tam jest dla niego najlepsza praca
bo tam na ziemi ludzi kantuje
grabi ich forsę to mu pasuje
kręci mataczy łapówki bierze
on jest nie winny to w dobrej wierze
jak on się stara i nic nie kłamie
lecz tylko prawdę no tyćko łamie
jak politykom ufać ich mowie
kiedy nam wszystkim dają po głowie
że aż go z nieba nawet wygnali
bo tam z nim także nie wytrzymali
Komentarze (6)
Tacy politycy, jakie przyzwolenie mają...a Polak
potrafi, oj potrafi...dużo do przemyślenia
pozdrawiam
Polityk:mówi co innego niż myśli, a robi coś zupełnie
innego!
Ciekawy wiersz.
Pozdrawiam :)
Brawo!
sporo ludzi tak robi, nie tylko politycy.
Bardzo fajne i radosne :)