Bajka wigilijna
Pewien stary bezdomny pan
Plątał się w te święta
Były święta a on był sam
I wiedział że nikt o nim nie pamięta
Chodził od domu do domu
W końcu miejsce przy stole wolne gdzieś
jest
Lecz by go wpuścić nie przyszło do głowy
nikomu
Nikt nie odważył sie na taki gest
Chodził dalej zmarznięty
Smutny, samotny w wigilię
Od śniegu cały przemoknięty
Usłyszał w kościele homilię
Lecz nie wszedł do kościoła
Nie ufał Bogu wcale
Choć on sam go do siebie woła
Upierał się przy swoim trwale
Usiadł na ławce przed budynkiem
A mała dziewczynka- równie samotna
zapytała:
Czy chciałbyś usiąść jak ja przed
kominkiem?
I głośno załkała
Bezdomny przytulił ją ile sił miał
I wszedł z dzieckiem do kościoła
Podziękował Bogu że w ten dzień sam nie
stał
MORAŁ- Bo nigdy niewiesz do czego Cię Pan
powoła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.