Bal...
Miejscowa kapela gra na pajęczych niciach,
wielkie przeboje z ubiegłych lat.
Tańczące panny wyglądają pięknie.
Woale na ich ciałach, utkane z ludzkich
przeżyć, mienią się kolorami tęczy.
Dzwonki z kropli rosy pobrzękują rytmicznie
w takt muzyki, a panowie
Teraz i Tu podśpiewują, bujając się
na mglistych obłokach rzeczywistości.
Dookoła unosi się zapach
najpiękniejszych
doznań, w tym śmierci.
To Ona króluje na parkiecie.
To dla niej ten bal i cały przepych.
Jedna panna siedzi skulona pod ścianą.
Łzy tańczące na jej rzęsach to córki
rozpaczy.
Chór pobożnych życzeń śpiewa dla niej:
Nie płacz - on jest już bezpieczny.
Wstała... I znów tańczy z czasem.
...w rocznicę śmierci...
Komentarze (9)
bal na parkiecie skropionym łzami
i ukryte życzenia
step trafne spostrzeżenie...
Ozdobnie. Z czytelną refleksją w puencie. Ale nie
pasuje mi tutaj fraza : "Tańczące panny wyglądają
pięknie." Jest zbyt banalna w stosunku do reszty,
którą misternie ozdabiasz dzwonkami z kropli rosy,
mglistymi obłokami rzeczywistości... Warto jeszcze się
zastanowić nad tym właśnie wersem. Odstaje, daje
wrażenie pójścia na skróty, przez Autorkę. Pozdrawiam
Piekny wiersz ...
O śmierci, z perspektywy czasu.
Ciekawy wiersz.
Przepiękny. Smutny, ale widac pogodzenie z losem...
Pozdrawiam ciepło :)
Smutek po śmierci miesza się z radością życia. Ano,
tak już jest.
Coś wiem na ten temat bo w młodym wieku zginęła moja
siostra, która tańczyła i pięknie śpiewała. Pozdrawiam
Smutny, ale pięknie napisany wiersz. Serdecznie
pozdrawiam
Smutny, ale pięknie napisany wiersz. Serdecznie
pozdrawiam