Bal
W końcu mamy karnawał...
Skoczę do krawca, by zamówić frak
zielony,
Do niego jeszcze delikatne szamerunki.
Mamy karnawał, bal w operze ogłoszono
I zaproszenie zdobyć dało się
trafunkiem.
Jeszcze zatańczę, jeszcze nogi mnie
poniosą,
Nim w białe tango wezwie mnie tancerka z
kosą.
Teraz do szewca. Buty chcę w kolorze
fraka
(Zielone trudno znaleźć w sklepie z
gotowymi),
Dopasowane. Gdy w mazurze będę skakać,
Żebym mógł tupnąć tak, aż iskry pójdą z
ziemi.
Jeszcze hołubca wytnę, jeszcze raz
dokoła,
Zanim partnerka – ta ostatnia – mnie
zawoła.
Potem w karnety paru ślicznych pań się
wpiszę,
Niech mnie w zielonym fraku każda
zapamięta...
Już bal mnie czeka. Już znajomy hałas
słyszę
- To jest orkiestra, która stroi
instrumenty...
Już serce wali, jeszcze czeka mnie
zabawa:
Walc, chorus mortis... Jak karnawał, to
karnawał!
Jeszcze poproszę najpiękniejszą do
kadryla,
Jeszcze w orszadzie będę smutki błahe
topił,
Jeszcze radosna będzie ma ostatnia
chwila,
A potem koniec. Po nas choćby PO-PiS!
Komentarze (20)
też mam jeszcze Nadzieję :)
Super :) lubię Twoje poczucie humoru i dystans do
siebie.
Pozdrawiam :)
Ostatni wers mocno zaskoczył!
Frak może być zielony, byle nie fartuszek masoński...
Pozdrawiam Jastrzu :)
Kto si nastawia na balowanie, to może go spotka
rozczarowanie...
Żyjemy w czasach w jakich żyjemy, tylko dokąd tą drogą
dzisiaj idziemy?
Jeżeli nie zostanie stworzona w szybkim czasie nowa,
mądra partia z naprawdę dobrym przywódcą lub
przywódczynią z charyzmą to smutno widzę naszą
przyszłość. Na krótką metę, ewentualne połączenie 2-3
partii na czele (chyba) z mądrą, przebojową kobietą.
Chociaż pomału przestaję wierzyć w najbliższym czasie
na poprawę sytuacji. Tylko czy można jeszcze niżej
zejść na dno? Może można....
Mądry, bardzo dobry wiersz na czasie.
Pozdrawiam. Miłego wieczoru ;)))
Ciekawy wiersz, wprawia w zadumę i refleksję.
Pozdrawiam :)
Po Twoim wpisie nie ma już w zasadzie co komentować :)
Dlatego napiszę tylko, że bardzo przypadł mi do gustu
Twój wiersz. Zakończenie również :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj. Właśnie przeczytałam twój odkomentarz. Masz
rację mogłam się bardziej postarać. Myślę, że zmylił
mnie czas kończącego się karnawału, wszedzie było
sporo o słodkościach związanych z 'Tłustym czwartkiem'
i tym się zasugerowałam. Bardzo przykuł moją uwagę
kolor fraka, mój ulubiony, bo jest kolorem nadzieii.
Dziękuję za Twój wpis, bo poszerza on moją wiedzę.
Dziękuję. Obiecuję, że na przyszłość bardziej skupię
się na tym co czytam. Moc serdeczności.
...zaskoczyłeś, ale polska polityka to już nie dla
mnie,
PIS przywalił, PO dowaliło i Stefi z Polski
wypieprzyło!
Dziękuję wszystkim za miłe odwiedziny. Trochę mi
smutno, że nikt z Was nie pokusił się o rozwiązanie
zagadki "Co poeta miał na myśli?". Nawet Donna, która
zazwyczaj bardzo trafnie wyjaśnia wiersze.
A więc ja spróbuję powiedzieć o co mi chodziło:
1. Interpretacja powierzchowna: wybieram się na bal.
Myślę, że już ostatni w życiu. Stąd nawiązania do
tańca śmierci. Jednak nie boję się śmierci, a może mam
nadzieję, że jeszcze na tym balu spotkam jakąś
partnerkę nie tylko do tańca - stąd zielony kolor
fraka.
2. Wchodząc nieco głębiej musimy zapytać o czas akcji
- dzisiaj, ale i przed I wojną światową. Odniesienia
do przeszłości to choćby tańczone na balu tańce,
orszada i kolor fraka.
Kolor fraka nie tylko symbolizuje nadzieję. To także
bunt przed czernią. I tu się przyda parę uwag na temat
dress code'u obowiązującego na balach w Warszawie
czasów "Jewo Impieratorskowo Wieliczestwa Nikałaja
Wtarowo". Na bale panowie przychodzili albo we
frakach, albo w mundurach. Już wtedy przeważały fraki
czarne. Działo się tak z bardzo prozaicznego powodu:
Na niektóre uroczystości (np. na przyjęcie w poczet
członków towarzystw naukowych) wymagano fraków
czarnych. A nie wszystkich było stać na dwa fraki -
osobny balowy i osobny na inne okazje. Drugim powodem
przewagi czarnych fraków byli nuworysze. Skoro nie
bardzo wiedzieli, jak się zachować - podpatrywali
innych, ich zdaniem lepszych. A na najsłynniejszym
balu Europy - w operze wiedeńskiej wymagano czarnych
fraków. Nuworysze nie zdawali sobie sprawy dlaczego i
ile ten zwyczaj mówi o obłudzie wiedeńczyków, tylko
małpowali. I zaleli sale balowe czarnymi frakami.
Dlatego ci, którzy swoją wartość upatrywali w czym
innym, jak w grubości portfela w odruchu protestu
przeciw hałastrze udającej obywateli, zaczęli chodzić
na bale we frakach kolorowych. Na balach kolorowe
fraki trzymały się razem, a ignorowały te czarne.
Dziś też zalewa nas fala chamstwa w czarnych frakach.
Dlatego, żeby zaznaczyć swoją inność, ja włożę frak
zielony.I będę się dobrze bawił - przeciwko im. A po
mnie - choćby PO-PiS. I tu nie chodzi mi o żadne
sprawy ideologiczne, tylko o buractwo, którego i w
jednej i w drugiej partii nie brakuje.
PS: I jeszcze jedno - tradycja balu w operze
wiedeńskiej wywodzi się z czasów Kongresu
wiedeńskiego. Wtedy postanowiono nosić czarne fraki,
jako znak żałoby po ofiarach wojen napoleońskich. Dla
mnie jest to najwyższy stopień obłudy. Kiedy ja
odczuwam żałobę - nie chodzę na bale...
wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale takiej puenty,
to nigdy w życiu.
brawo!!! ukłony :)
pięknymi słowami jest wiersz spleciony ... a para do
tańca przeurocza ...
https://www.youtube.com/watch?v=CDNjA_xRW_U
Pozdrawiam Jastrz.
Interesujący wiersz.
...i niech żyje bal...póki co bawić się trzeba,bo jest
satysfakcja... pozdr.