Bal mimo woli
Nie, to nie jest dyskoteka,
Nie to nie jest bal maskowy.
Nie, tu orkiestra nie czeka.
I wodzirej, nie jest gotowy.
Tutaj nie ma, baru drinków,
I ponura jest poświata.
Nie ma, półszlachetnych tynków,
Nie ma siostry, nie ma brata.
To pogoda z deszczem dżdżystym,
Suną, w rytmie dźwięku kropel.
Tańczą krokiem zamaszystym,
W bok, do tyłu i z powrotem.
Tańczy dzień z nocą w uścisku,
Księżyc też ze słońcem pląsa.
Śmierć i życie bardzo blisko.
Tańczą i nikt się nie dąsa.
Od początku tego świata.
I do końca naszych dziejów.
Motyle tańczą na kwiatach,
Tańczy szatan z kaznodzieją.
Znój i trud, i narodziny,
To jest jeden wspólny taniec.
Wszyscy w pary się łączymy.
Tańczmy, nie zważajmy na nic.
Dla tych, którzy wątpią
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.