Ballada o dziewczynie cnotliwej
Marzycieli pełno na tym świecie
I dobrze
Wystarczy tego złego no przecie!
Stukotem kobiecych butów
Męskie sny spełnione
Kobiety "ego" napełnione.
Zbiorem komplementów suchych
serduszko pokrzepione.
Mówi skromnie
"nie żartuj, nie kpij"
druga strona rzecze tego piwa
jeszcze upij.
Cudzych rąk dotyk
w toalecie się utrwali
W uśmiechu na twarzy
wesołego chłopca
dziewczyna się zatraci.
Miękną nóżki
Na swoim miejscu jędrne cycuszki.
Ciało zgrabne niewinnie
po wszystkim wygląda.
Dziewięć miesięcy później
Matka krzyczy
"Gdzie mego dziecka jest tata!"
Oczy popuchnięte
Do matury szykowanie
Trzeba wstawić kolejne pranie.
Dziecko rośnie jak na drożdżach.
A chłopca nie widać,
to jakiś koszmar!
Kaszki, mleczka, pieluszki brudne.
Dobrze, że jest babcia bo wszystko
mocno cuchnie.
Złośliwości nastał piękny koniec.
Przyszedł kordon owiec.
Tu cioteczka ładnie się uśmiecha
tak naprawdę żadna z tego pociecha.
Dziewczyna długo dojrzewała.
Bardzo żałowała,
że w tamtą noc
chwili za mocno się poddawała.
Komentarze (4)
Najpierw był bobasek,
potem trzeba skończyć maturalną klasę!
Który egzamin lepszy?
"wesołość" tego wiersza polega na pstryczku w nos ;)
-- to już chyba wrasta w codzienność... ale przestróg
nigdy dość...
PO-zdrówka..
Ku przestrodze i raczej to nie jest wesoła historia.