Ballada o dziewczynie co...
Gdzieś w moim mieście po przeciwnej stronie
mojej
ulicy
Dziewczyna szła czarna jak noc i jej ciemny
blask
rozpacz biegła za nią na smyczy
Po ścianach starych kamienic czarny czernią
cień jej
niosła
Zegar na ratuszu wybijał północ gdy
dziewczyna szła
czarna jak noc w jej blasku
A za nią wlokła się powoli jej rozpacz do
smyczy krótkiej
przypięta
Aż nastał świt blady jak lico odchodzącego
księżyca
noc odeszła za horyzont
Dziewczyna gdzieś zniknęła, tylko jej
rozpacz
została na ulicy, przypięta do
smyczy
Komentarze (8)
Fajnie, obrazowo.
Pozdrawiam:)
Podoba mi się, pozdrawiam
Interesujący wiersz, bardzo obrazowy...fajnie byłoby
zostawić rozpacz...
Pozdrawiam:)
Dziękuję serdecznie za ciepłe słowa.Pozdrawiam
najcieplej jak mogę
dziewczyna czarna jak noc dobrze zrobiła
rozpacz na smyczy zostawiła
pozdrawiam;)
czarna dziewczyna jak jej rozpacz .....dobrze że
zostawiła tą czarną rozpacz ...niech zginie w nocy
mroku ...by nigdy nikogo nie dręczyła
pozdrawiam - ciekawy wiersz ;-)))))
Witaj:) Świetny pomysł, ciekawa treść, otoczona aurą
smutku.
czarny, czernią - masło maślane
Miłego dnia:)
Wiersz ciekawy, ale trochę trzeba nad nim popracować.
Pozdrawiam:-)