Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Ballada o poecie

* * *

Bo ja, proszę pana, poznałam raz poetę.

Nosił głowę w chmurach i rozwiany szal.

I miał , proszę pana, w sercu jakiś rwetes,

jakiś smutek w sobie, jakiś kruchy żal.


Wtedy, proszę pana, nie wiedziałam jeszcze,

czy ja go pokocham, czy może on mnie.

Mijały miesiące, a z jesiennym deszczem

zniknął mój poeta jak cień w sinej mgle.


Ale tamta jesień, tamta cudna jesień...

Noce i wieczory pełne żaru słów.

I tak mijał z wolna najpiękniejszy wrzesień.

Na dnie serca burza... Ciała wieczny głód...


A potem, proszę pana, jawą sny się stały.

Spotkanie... opowiem, nim obraz się zatrze.

Bo to był listopad, całkiem oszalały,

co tragedie grywał w chmur amfiteatrze.


Były dni spokojne i noce gorące.

Po zimowym parku spacer w stronę brzóz.

Śniegi poroztapiał pieszczotą i słońcem.

Nie straszne nam były wiatry ani mróz...


Wiosna seledynem na nas nagle spadła

przynosząc bzu wonną , fioletową kiść.

Nie chciał mój poeta mieć żadnego jutra.

Tylko tu i teraz. Tylko nasze "dziś".


Lubił puste szlaki. Bezdroża przemierzał.

Coś go gnało naprzód, nie znał dni i dat.

Nie chciał mieć nikogo. Donikąd nie zmierzał.

Ja mu, proszę pana, zamykałam świat.


Kładł zmęczoną głowę na moich kolanach,

krył pod powiekami szarozielne skry...

Byłam z nim - a jednak ciągle jakoś sama.

Nie umiał mnie kochać... Niespełnione sny...


Na rozstajnych ścieżkach czekałam na niego.

Czasem do mnie wracał, tak bardzo nie mój.

Rzucał mi w ramiona bukiety uśmiechów,

nie słyszał , jak wołam: stój, kochany... stój....


Potem przyszło lato, nasze wspólne lato

pod pogodnym niebem, w splocie czułych rąk..

Morze nam barwiło zachody szkarłatem...

Zachłyśnięci sobą w malachitach łąk.


Wrócił złoty wrzesień. Dał mi mój poeta

nadodrzański spacer, niebo w środku dnia.

Ale, proszę pana, za szczęście - zapłata:

Zniknął mój poeta - a na rzęsach łza.


Siedzi teraz pewnie gdzieś w parku, samotnie

i choć go z namysłu chce wytrącić klon,

obdarzy go poeta spojrzeniem przelotnym

i pójdzie swoją ścieżką. Zna ją tylko on.


Nie wiem, proszę pana, czy go jeszcze spotkam.

Nie wiem, gdzie jest teraz, choć wciąż mi się śni...

Bo to był , proszę pana, poeta - samotnik.

Odszedł. Zabrał słońce i smak tamtych dni...

autor

olina

Dodano: 2011-10-11 22:40:09
Ten wiersz przeczytano 734 razy
Oddanych głosów: 16
Rodzaj Rymowany Klimat Smutny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (11)

waldi1 waldi1

smutno .. a zarazem pięknie piszesz ..

graynano graynano

Pięknie piszesz, w Twoich wierszach jest tyle miłości.
a w tym smutek ale jaki piękny:)

olina olina

Nawet nie wiecie, jak się ciesze, że czytam takie
miłe słowa od Was... wiersze pisane zawsze do szuflady
albo tylko dla adresata... a tu się okazuje, że
podobają się także innym... wielkie , wielkie dzięki i
uśmiechy dla wszystkich poetów...:-)

DoroteK DoroteK

bardzo pięknie napisana opowieść, przeczytałam jednym
tchem :-)

Kornatka Kornatka

Bardzo ładny, ciekawy wiersz.
Pozdrawiam:)

Zosiak Zosiak

Fajny wiersz :)

siaba siaba

Bo poeta prosze pana to taki kot,polasi sie chwilke i
pojdzie swoja droga.Moze wroci jak lapki mu
zmarzna?:)Pozdrawiam serdecznie+++

NERIS NERIS

super ballada

karat karat

Bardzo fajnie! Pozdrawiam!

Czatinka Czatinka

Poczekaj na wiosnę a powróci znów i przyniesie
bukiecik malutki białych konwalii.

ewciaw1963 ewciaw1963

Bardzo ładny,ciepły,romantyczny wiersz...Pozdrawiam
serdecznie...

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »