ballada o rżnięciu
Drwal rżnąc chojaki, ukroił palca.
Krwi się polało po ściętych słupach.
Żona bez draki rękę ogaca.
Nic się nie stało – tak drwal rżnie
głupa.
Chłopak dziewicę – (jest
wniebowzięty).
Problemów z tego wynikło kupa.
Gdy jej rodzice po alimenty
Przyszli do niego, on też rżnie głupa.
W Sejmie ustawy jakieś powstają.
Nowe się rodzi w ławach poczęcie.
To nie dla sławy szczęście nam dają,
Tu się nie godzi głupiego rżnięcie .
A szef, gdy hojny – chce cię
nagrodzić
Spojrzy ci w oczy i już wszystko wie.
Żeś bogobojny, więc może zwodzić.
Potem zaskoczy. On wie, kogo rżnie.
Czy rżnięcie zawsze głupie być musi,
By nie wystrugać raz coś mądrego?
Może to nasze „z mlekiem
mamusi”
Trzeba wydłubać z naszego ego!
Tak w życiu bywa;
Gdy z ciebie kawał..
I jeszcze kupa..
To się nazywa
Żeś nie udawał
Że zżynasz głupa.
Jeśliś uczciwy
Szczery – toś d..pa
I litościwy
Z ciebie rżnie głupa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.