ballada o samotnym kowboju:)
Bo gdy nadejdzie zimny i mglisty świt
usłyszysz zębów zgrzyt
i palonego drewna trzask
obudzisz się na tym pustkowiu już nie
pierwszy raz
Kapelusz stary na swoją czuprynę włóż
i na swym siwym koniu w siną dal czym
prędzej rusz
bo oni zbliżają się tu już
A gdy w swe łapska chwycą cię to będzie
bardzo źle
Bo zrabowałeś banki dwa
nie minie cię straszna kara
Jesteś samotny jak wilk zraniony
nie możesz wpaść w ich szpony
Bo gdybyś nie był wczoraj nawalony
to mógł byś teraz być sto mil od Arizony
Ale Ty chytry jak lis uciekasz im
i pozostawiasz tylko siwy ogniska dym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.