Ballada z Wysocka
Płyniemy przez życie jak okręty
I wcale się wstecz nie oglądamy
chociaż jak fala rzuca nami los
kierunek już nam jest obojętny
a przeczuć sygnały pomijamy
nie kusi żaden nas zaciszny port
Kompasu nie ma, steru już nie ma
i żagle wiatr kiedyś dawno zerwał
kotwicę serca zżarła jędza rdza
ze śmiercią nam nie do twarzy
z miłością nam nie pod rękę
a niech to wszystko jasny trafi szlag!
ze śmiercią nam nie do twarzy
z miłością nam nie pod rękę
a niech to wszystko jasny trafi szlag!
Człowieka różni wszak od anioła
nie aureoli brak czy skrzydeł
ale dwadzieścia z hakiem duszy gram
dla śmiechu dusza jest nieśmiertelna
a umyć ją w alkoholu można
kłopotów worek przez to jest bez dna
Spiritus flat wszak ubi vult bracia
Szklanice, wznieśmy hej! w górę szybko
zanim stoczymy się w delirium szał
z miłością nam nie do twarzy
ze śmiercią nam nie pod rękę
a niech to wszystko jasny trafi szlag!
z miłością nam nie do twarzy
ze śmiercią nam nie pod rękę
a niech to wszystko jasny trafi szlag!
Już taki jest zew nasz przeodwieczny
by zmywać nawet, gdy zmyć się nie da
choć taki śmieszny pierworodny grzech
Sumienie, pamięć, ból czy marzenia
i wszystko co nas przy ziemi trzyma
znajdziemy pewnie na samiutkim dnie
Każdy z nas widzi w szklanki lustrze,
kim był, kim jest i kim już nie będzie
- to prawda pokazuje życia twarz
ze sobą nam nie po drodze
ze światem nam nie pod rękę
śmierć wybawieniem pewnym, niech to
szlag!
ze światem nam nie po drodze
ze sobą nam nie pod rękę
śmierć jedna wybawieniem, niech to
szlag!
Komentarze (1)
Zdecydowanie czytalem lepsze wiersze autora. Moze
miala to byc szanta, ale wyszlo cos przegadanego, bez
rytmu i czasem ze slabymi rymami.