Ballada o zmarłym kotku
Raz bogobojny, zarazem wierny
odwiedza swego proboszcza
Mszę chce zamówić wotywną jakże
w intencji zmarłego kotka.
Ksiądz się obraża, łapie za głowę
szybko wynosić się każe
Obrazoburcza to propozycja
by wnosić ją na ołtarze !
Wierny wysłuchał tyrady księdza
nie traci jednak rezonu
Ojcze duchowny są argumenty
nie pójdę z niczym do domu
Kot mój zalety miał niebywałe
a nade wszystko był szczery
Uczynny, cichy, łagodził stresy
nie robił to dla kariery
Jego charakter był wyjątkowy
kojący futra miał dotyk
Proszę wybaczyć mi moją śmiałość
nie taki ze mnie nepotyk
Dlatego błagam, nawet nalegam
by Ojciec poszedł na rękę
Duży majątek na to przeznaczam
milion dolarów w podzięce
Proboszcz pojaśniał i ślinę przełknął
a był darzony feblikiem
Mój drogi wierny, nie ma problemu
wszak kot był też katolikiem.
Komentarze (5)
Super satyra...+++)
+
Pozdrawiam.
Siła argumentu!
Pozdrawiam!
Czasem wystarczą odpowiednie argumenty,by zalatwic
sprawę.Pozdrawiam.
Czasem wystarczą odpowiednie argumenty,by zalatwic
sprawę.Pozdrawiam.