balladka dla Olgi
Gdy wyszeptałaś pierwszy raz:
Ja ciebie Grzesiek oczeń ljublju,
to jakby w mordę ktoś mi wlał
za jednym razem osiem żubrów.
Bo od lubienia to jest świat
i wszyscy inni na tym świecie...
Ale poeta? Ale ja?
Stworzony do kochania przecież!
Ze śmiechem pocieszałaś mnie:
dorogoj durak, mój dorogoj,
w drugim wyrazie de jak be
wyszło mi słomą lewą nogą.
Poszedłem w świat jak jeden mąż
w plecaku niosąc osiem żubrów,
ale po piwie słyszę wciąż:
Ja ciebie durak oczeń lublju.
Liznąłem tam gdzie Rzym, gdzie Krym
języków kilka jedną nogą...
I teraz wiem, że burak był
ten pan poeta twój dorogoj.
Komentarze (10)
Na wesoło I to dobrze.
Imię moje OLGA też bliska sercu.......
Wiersz z humorem
Pozdrawiam serdecznie :)
Disce puer... russian.
Wesoły wiersz i z nutką ironii,
podrawiam
Z humorkiem. Ten wesoły wiersz przypomniał mi, że
kiedyś też odegrałam rolę buraka, gdy na pytanie
- kak tjebja zawut? Odparłam - ogrodnik:) Dobranoc:)
Specyficzny humor, inteligentny.
dobre, nawet bardzo:)
- ha, ha! Żartobliwie - bardzo fajnie wyszło.
Wznoszenie żubra owocuje!
Pozdrawiam z uśmiechem dla wiersza:))