Bar życia
wsrod papierosowego dymu
i alkoholowych oparow
wodze zamglonym wzrokiem
po twarzach ludzi siedzacych razem ze
mna
w tym bagnie
potocznie nazywanym zyciem
zataczam sie obijajac o ludzkie ciala
pozbawione duszy
i patrzace na mnie pustymi oczami
wypchanych zwierzat
podchodzac do baru w ktorym obsługuje
wypatroszony niedzwiedz
proszę o kolejna dawke trucizny
ktora powinna pomoc mi
zniknac choc na chwile z tego martwego
swiata
odchodzac slysze wolanie niedzwiedzia:
-realisto wpadnij jutro
pierwsze dwie kolejki dostaniesz gratis
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.