Bard wędrowny
Delikatnymi ruchami palce uderzają,
O napięte struny klasycznej gitary,
Dzień w dzień jedną melodię wygrywają,
Którą kiedyś nauczył mnie pieśniarz
stary,
Cierpliwie wędruję i z cierpliwością anioła
czekam,
Aż ktoś mi odpowie tą samą melodią,
Będę tak szedł, dopóki cię nie spotkam,
przyrzekam,
Na moją gwiazdę przewodnią,
Na kartce papieru cienką kreską każdego
dnia,
Rysuję tę jedną z milionów ludzkich
twarzy,
Jestem pewnien, że moja duszą tę twarz
zna,
Lecz czy znaleźć ją w końcu mi się
zdarzy?
Choć już palce bolą od uderzania w
struny,
W upalny dzień nie ma cienia aby się
schować,
Od ranka do zachodzącego słońca łuny,
Gram i śpiewam zapomnianej ballady
słowa,
Jesteś moim ciepłym światłem, zdolnym do
tego aby iskra w chłodnym sercu mogła
zapłonąć,
Chciałbym wyjść na spacer w tym świetle,
Zanurzyć się w nim i utonąć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.