Bardzo długia historia pewnej...
już schowałam gdzieś głęboko
te wspomnienia sprzed tygodnia
spakowałam i ukryłam
tu w kieszeni, w żółtych spodniach
całe dnie wciąż pamiętałam
gdzie schowałam te wspomnienia
wciąż próbuje zapominać
jednak nic się mi nie zmienia
ciąglę myślę o tej chwili
gdy mówiłeś imię swoje
gdy zostaliśmy pod sceną
i w namiocie też nas dwoje
gdy mówiłeś komplementy
nie wykorzystałeś chwili
byłam w tak niewtrzeźwym stanie
inni obcy by zgwałcili
smak w twych ustach wciąż pamiętam
choć zapomnieć już bym chciała
wybrałam Cię odpoczątku
i na koniec Ciebie miałam
widzę we śnie Twe spojrzenia
i Twe dłonie na mym ciele
aby jeszcze raz Cię dotknąć
mogłabym Ci oddać wiele
z Tobą było mi jak z nikim
chociaż to tak krótko trwało
w jedną noc się wydarzyło
a jak wiek się wydawało
kiedy słońce mnie zbudziło
wnet uciekłam w wstydu bramy
chociaż wszystko pamiętałam
udałam że się nie znamy
chociaż później gdzieś zniknąłeś
byłam smutna choć się śmiałam
bo wiedziałam że tu jesteś
chociaz Cię nie spotykałam
nie mówiliśmy ze sobą
żadnych tez nie było słów
nie widzieliśmy się wcale
do końca tamtych dni dwóch
ranek niby był słoneczny
lecz mą twarz zakrywał mrok
bo widziałam lecz niechciałam
każdy twój gest no i krok
opuszczałeś tamto miejsce
powracałeś w miasto swoje
szkoda że nic nie mówiłeś
że nie było nas tam dwoje
przytuliłeś mnie do siebie
rzekłam cicho głupio wyszło
ty się tylko uśmiechnąłeś
i już się nam rozstać przyszło
gdy wracałam też do domu
całą długą podróż łkałam
czemu mieszkasz tak daleko
po co ja Cię poznawałam
teraz własnie chcę zapomnieć
czasem w gwiazdy sobię płaczę
czy się przetną nasze drogi?
czy Cię kiedyś też zobaczę?...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.