Bardzo krótko happy end
Rozdęło się życie,
rozwinął się wachlarz niepoliczalnych
możliwości.
Zagubiłem się wśród ścian pokrytych
wiedzą;
Lgniemy do siebie poprzez mech.
Drżą mi dłonie.
głód gasi światło dnia,
strzałem w słońce grożą mięśnie,
rozpadają się zmysły, impulsy zamierają.
Wołasz mnie nieusłyszanym krzykiem,
więc biegnę do Twojej plamy.
Po drodze ginę wraz ze światem-
w najszczęśliwszym momencie życia dają mi
niebo.
Istnienie sprowadziło mi się do
smakowania miodu i czerpania z nocnika.
Szambiana śmierć z diamentem na czubie
potwierdziła regułę...
Wrócę po Ciebie
Dla drogiej p. profesor. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece, kobieto, bo według moich pragnień jesteś potępiona.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.