Bas o lasce
...
Oczy przybite pinezkami lup
kropisz dla mnie krzywymi pięciolinii
by świat którego nie ma osobno
zadarł kciuk naturalnie ku słońcu
Jesteś ze swoją stokrotką w rezonansie
połamany hebanowymi płatkami
Na mojej posesji tak od zawsze
bolisz pysznie zapachem soku z metalem
Czasem puść księżyc gdy kaszle
muzyczna intuicjo mojego porodu
Skacz po mnie tysiącem uszu
masując receptory do upadku bit-u
wyślizgany w czasie
na następne trudne społeczeństwo
zgaśnij odpocząć
Jutro napiszemy piosenkę literka po literce
na cały oddech w tonacji mol
w poprzednim wierszu znalazłam błąd w wyrazie
Komentarze (3)
dziekuje
witaj chaka! jak zwykle urzekasz
Świetny wiersz! Szerokie pole do interpretacji.
Gratuluję.