baśń o malarzu
z dedykacją Przyjaciołom oraz Pani za którą malarz w ogień wskoczył
był sobie kiedyś na świecie malarz
co chodził w porwanych skarpetkach
przykrywał je ciężkim obuwiem niczym
dorosły szewczyk dratewka
na plecach miał zawsze tamborek
bezużyteczny lecz jako pamiątkę
w kieszeniach odprute guziki
i myśli zbłąkanie świadome
teoretycznie nie robił wiele
siedział najczęściej na krześle
niedbale trzymając w dłoniach
krzesiwo i pióro wieczne
jedyną jego czynnością
prócz spania jedzenia i myśli
było ruszanie pędzlem po płótnie
farbami wody i iskry
malował całymi dniami pejzaże
ogrody pastwiska lasy niekiedy
a w ramach odskoczni od normy
nieba abstrakcje i dzikie szałasy
burzliwą miał swoją naturę
wrażliwy bardzo na sztukę
nie lubił trzymać jedynego tematu
malował zawrze pod nuty
kiedy
odwiedzał go stary mędrzec
tydzień z nim
spędzał na włościach
aby wciąż się
rozwijać malując
książki,
globusy i króla
innym znów
razem napisał
aby kochany
siostrzeniec przyjechał
ratując wenę
kredkami dłoni
i odtąd
chłopiec był bohaterem
jednakże razem
ostatnim
krew w nim się
skrzepła sowicie
kiedy
nikczemny nicpoń zadzwonił
udając boa i
zygzak
stworzył więc
kilka portretów
krwistego
rycerza z widłami
który przez
całe życie kładł kwiatki
pod zdrową
żywność w oddali
szybko się jednak znudził brązami
do których przymuszen był bowiem
i znów maluje pejzaże szczęścia idei
dla pani za którą w ogień wskoczył
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.