Baśnie nocy
Dziękujesz słońcu jak za przyjażń swemu
bratu,
A ja wolę mlczący księżyc w pełni
majestatu
Z milionami dworzan, którzy miejsce swoje
znają,
Co zaczerpnąwszy srebra, nieba granat
rozświetlają.
Nocy dumna, strzegąca tajemnic i skryta
- Poświatą mgieł, refleksem gwiazd ziemia
okryta;
Tutaj oczy twe ujrzą czego teatr nie
pokarze,
Powstaną najdziwniejsze, powołane do zycia
miraże.
Już na polanie w srebrzystej smudze
Diana
Bezszelestnie tańczy, w suknię z pajęczej
nici ubrana,
Już krąg wokół niej jasnolice elfy
utworzyły
Stąpając lekko zwiewnością księżyc
olśniły.
Nawet gnomy ośmieliły się wyjść lekko
zawstydzone,
Że natura bez przyczyny dała im ciała
zeszpecone,
Ale i one niecierpliwie przestępując do
grona dołączają,
Ośmielając się dotknąć elfów o brzydocie
zapominają.
Kilka rusałek cichcząc Dianie się
skłoniło
Po czym w rytmie walczyka ogólną radość
roznieciło.
Suną zwinnie, wirują suknie - lecz co to?
co to było?
- Już czas, wstawaj szybko, czy coś ci się
śniło?
synkowi do poduchy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.