Z Berkiem na Poręby
Małgosi Dębskiej
Psiak szorstkowłosy, kumpel na
niedzielę,
w półcieniach brzezin wiódł go i
zabawiał.
Dzieciak seplenił swoje Bele-bele,
na mchu przysiadał, kamieniu i w
trawach,
gdzie chrząszcz zielony był na łokieć
blisko,
a o trzy kroki ruchliwe mrowisko.
Mrówki, gdy ciałem drogę im
przegrodzisz,
rychło wędrują po łydkach, kolanie,
pępek odnajdą, śliny ślad na brodzie
i nie zważają, czy to na polanie
dziewczę przysiadło, kusząc Tadeusza,
chory zając, czy chłopiec z psem o hienich
uszach.
Lat siedemdziesiąt już minęło prawie.
Szpik z psich kosteczek jodły wylizały,
wzrosły dorodne, a potem z nich szwagier
krokwie wyciosał, belki na powały.
Może lisięta, gdy na miedzy przysną,
wspomną o wujku, w leśnym uroczysku?
Tarnów, 18.01.2008.
Komentarze (9)
Trochę jestem zaskoczony takim ciepłym przyjęciem, po
dłuższej nieobecności. Wiersze rymowane często
przyjmowane są z niechęcią na innych forumach.
Dziękuję za miłe komentarze. Serdecznie.
Cześć, świetny wiersz, masz talent. Brawo.
lekkie pióro Piękny wiersz Ładna poezja :)
niesamowicie urokliwa ta leciwa historia :-)
witaj, niezły twój warsztat. do tego bardzo obrazowo
piszesz. ładnie, życzę owodzenia, pozdrawiam.
Jak zawsze ładnie zapisane i z sensem. Pozdrawiam
serdecznie
Myślę, że warto byłoby przeczytać jakieś Twoje
opowiadanie. Milo mi się czytało ten wiersz.
Pozdrawiam!
bardzo ładnie i obrazowo operujesz słowem :)
Bardzo ciepłe wspomnienie, pozdrawiam.