Bez końca
Czyżby szykowal się powrót do
przeszłości...?
Czy znowu będę musiała przez kogoś
płakać...?
Czy znowu będę się bawić w miłości, a potem
prosto w emo-doły skakać...?
I znowu ta świadomość...
To nie twoja wina;
To wszystko we mnie powoli sie łamie.
Wiem, wiem - miłość w mym wydaniu -
kpina.
Ale gdzie leży prawda?, i kto tutaj
kłamie?
Nie-świadomie hołd komuś oddaję...
To czysty przypadek. (Czy aby na pewno?)
Serce powoli w plasterki się kraje,
Znowu się spalam... (Kto podłożył
drewno?!)
"Nie ma co walczyć, 'love' nie pokonasz"
- te słowa słyszę; jest w nich jakaś
prawda.
Bo krew nie woda, predzej z bólu skonasz
A serce nie sługa - i ono ból ci zada.
Więc po co walczyć? (Znowu się
zaczyna...)
I po co się meczyć? (Zimny prysznic
weź...)
Życie jak świeca - raz kapie stearyna,
i póki nie zgaśnie!..., w swych rękach je
nieś. !
Łatwo zdmuchnąć świecę... (To 'paczemu'
czekasz?!)
Ale coś trzyma przy życiu... (No ciekawe
co? (!)
Szkoda że dopiero teraz! Czemu
zwlekasz?!)
Ja się tak nie bawię... Nie chcę... Samo
zło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.